W polskim społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie, że spór trzeba „wygrać” – najlepiej w sądzie, z wyrokiem i pieczątką. W praktyce jednak, zanim dojdzie do „zwycięstwa”, mija wiele miesięcy, czasem lat. Sprawa pochłania czas, pieniądze i energię. Strony coraz bardziej oddalają się od siebie, a pierwotny problem – ten, od którego wszystko się zaczęło – dawno przestaje być sednem konfliktu. W tym właśnie miejscu pojawia się alternatywa: mediacja.

Mediacja to nie luźna rozmowa przy kawie (choć czasami przybiera taką formę ), lecz formalne, dobrowolne postępowanie, prowadzone przez neutralnego i bezstronnego mediatora. Jego rolą nie jest rozstrzyganie sporu ani ocenianie racji stron, lecz stworzenie warunków do rozmowy i wypracowania rozwiązania, które obie strony uznają za możliwe do przyjęcia. Co istotne, mediator nie działa „za” strony – to one decydują, czy dojdą do porozumienia i na jakich zasadach.

Całe postępowanie mediacyjne ma charakter poufny. Oznacza to, że wszystko, co zostanie powiedziane w trakcie spotkań, nie może być wykorzystane później w sądzie. Ta zasada daje uczestnikom przestrzeń do szczerej rozmowy i poszukiwania kompromisu bez obawy, że każde słowo zostanie „użyte przeciwko nim”. W praktyce to właśnie ta poufność stanowi największą siłę mediacji – pozwala na prawdziwe rozmowy, które w sali sądowej byłyby niemożliwe.

Jeżeli strony dojdą do porozumienia, zawierają ugodę mediacyjną. Taka ugoda – po zatwierdzeniu przez sąd – ma taką samą moc prawną jak prawomocny wyrok. Może stanowić tytuł wykonawczy i być podstawą egzekucji, jeśli jedna ze stron nie wywiąże się z ustaleń. To ważne, bo wiele osób wciąż uważa mediację za coś „miękkiego” lub całkowicie pozasądowego, tymczasem jest to procedura w pełni umocowana w prawie, z konkretnymi skutkami.

Czy zatem mediacja się opłaca?

Zdecydowanie tak- i to w kilku wymiarach. Po pierwsze, czas. Większość sporów można zakończyć w ciągu kilku tygodni, zamiast czekać miesiącami na wyznaczenie terminu rozprawy. Po drugie, koszty – opłaty za mediację są nieporównywalnie niższe od kosztów procesowych. Po trzecie, relacje – zamiast eskalacji i wrogości strony często wychodzą z mediacji z poczuciem, że ich głos został wysłuchany i że same miały wpływ na ostateczne rozwiązanie. Wreszcie, po czwarte, skuteczność – ugody wypracowane wspólnie są częściej wykonywane dobrowolnie, bez potrzeby sięgania po środki przymusu.

Mediacja ma jednak jeszcze jeden, często pomijany wymiar: psychologiczny. Sąd daje rację jednej stronie. Mediacja daje rozwiązanie obu. To subtelna, ale zasadnicza różnica. W praktyce pozwala ludziom zamknąć spór nie tylko formalnie, ale też emocjonalnie- z poczuciem sprawczości, nie porażki.

W świecie, w którym konflikt stał się codziennością, mediacja przywraca coś, co dawno zniknęło z języka prawa: rozmowę. Zamiast szukać winnych, szuka się wyjścia. Zamiast walczyć, szuka się sensu. Dlatego tak, mediacja się opłaca – nie tylko finansowo, ale też życiowo.

A jeśli ktoś nadal ma wątpliwości, warto zadać jedno pytanie: czy lepiej, by o Twoim sporze zdecydował ktoś obcy – czy Ty sam, przy stole w trakcie równej rozmowy?

Bo często to właśnie rozmowa, nie wyrok, bywa najlepszym początkiem końca sporu.